31 stycznia 2013

Okulary. hipsterskie na co dzień?

A dlaczego by nie?
I niech mi ktoś powie, że okulary są okropne ;) Odkąd pamiętam budziły one we mnie zaciekawienie osobą, która je posiada. Już samo to jakie ktoś dla siebie wybiera - i dlaczego takie - było zastanawiające, przecież są w tym momencie miliony kształtów, kolorów.. co kieruje wyborem? Moje oczy, na szczęście, są bez wad, nie potrzebuję okularów w celach rehabilitacji oka, lecz po prostu podobają mi się wizualnie. Nie mówiąc już jak dodają uroku facetom!
idąc zawsze do punktu w celu po przymierzania oprawek, kształtów i MOŻE kupna, choćby samych anty refleksów (tak, żeby mieć jakikolwiek powód by je nosić) niestety przymierzanie co sekundę kolejnych rodzi tylko problem, bo nie wiem jakie powinnam mieć.

Parę dni temu do mieszkania wpadła współlokatorka i MUSZĘ NOSIĆ OKULARY. Powinna na co dzień, w pierwszej rozmowie zastrzegła od razu, że tylko do komputera/czytania. Ja, widząc je, zakochałam się, nie chciałam oddać :) lekko w koci kształt, jak to kolega określił, hipsterskie, niech będzie. Czarne oprawki z turkusowym zausznikiem i od środka w tym kolorze. P i ę k n e.





+próbuję przekonać się do twitter'a, masz tu profil? :)

20 stycznia 2013

spokój..

Kolejna seria z Sylwią dotknięta. Spędziłyśmy miło czas w Spichlerzu pod Zamkiem w Olsztynie koło Częstochowy a między herbatą i ciachem szperałyśmy po całym lokalu w szukaniu inspiracji. Światło nam dopisało, piękne jasne w miejscach gdzie dokładnie chciałyśmy. Już na samym wejściu do Spichlerzu rzuciły mi się w oczy piękne fotele a zaraz cały wystrój, który mówi "wejdź a nie wyjdziesz" i to prawda, chce się tam siedzieć i siedzieć. Do tego nakrył nas przemiły i przystojny Pan kelner, który zaproponował nam zwiedzenie sal, które na co dzień nie są dostępne dla gości a jedynie na większe okazje. Piękne. Jeżeli miałabym szukać lokalu na okazję by zgromadzić większą ilość osób w niezłym wystroju na pewno bym wzięła pod uwagę ów lokal. Tak więc zapowiedź tego co zrobiłyśmy poniżej :)


31 grudnia 2012

welcome 2013



PODSUMOWANIE? na pewno nie jednym słowem. Co prawda 2012 zaczął się nie tak jak powinien i nie z osobami, którymi powinien, aczkolwiek.. pokolei.

STYCZEŃ
Można wpisać go w "te", które odbijają się mocniej w naszym życiu. Ów sesja była pierwszą tak mocno dającą się we znaki mojej osobie, kolejne osłabienie, prawie rezygnacja, zwątpienie w siebie i studiowanie dalsze w Łodzi. Ciekawostką tez okazało się zdjęcie podesłane przez Pyzika, gdzie przez milisekundę sama się zastanawiałam skąd ma takie moje zdjęcie z koniem, bo przecież boję się ich z bliska. Okazało się, że pewna dziewczyna w Katowicach jest identyczna na niektórych zdjęciach jak ja. niezły fail jak samemu się nabiera na nieswoje zdjęcie. A podobno każdy gdzieś ma swego sobowtóra?

LUTY
Czas stresu ciąg dalszy związany z sesją na pewno, czas spędzony w domu i wyjazd w nieznane ze ZGrabną, czyli Berlin wita. przywitanie dnia we wtorek o 7 i zakończenie go dopiero na spokojnie w piątek o 9. Istne szaleństwo, ale opłacało się. Maszerowanie po centrum, gubienie się, zmęczenie, oddawanie moczu pod parlamentem i cudowne śmiechy z przeplatanym milczeniem.  W między czasie kontakt z Michałem i chłopakami. Takich osób mi trzeba. +powrót do wydarzeń sprzed roku.

MARZEC
Najgorszy miesiąc? A na pewno od niego się zaczęło, codzienne wyczekiwanie na telefon, strach przed zastrzeżonym numerem.

KWIECIEŃ
Masa sesji, z których jestem zadowolona. Kolejne osoby, które powodują uśmiech i chce się do nich wracać. Tomasz najbardziej. Majkowe odwiedziny w Łodzi.

MAJ
Juwenalia na pierwszym miejscu. Te Politechniki i te Uniwerku, z tym, że polibudy mniej huczne. Na pewno masa przemyśleń tego co będzie i co robić. Oraz ciągłe zapominanie. Próbowanie.

CZERWIEC
Pierwsza sesja ślubu cywilnego oraz kościelnego i wesele. Euro. Mijające cztery lata Nam, coraz większe zżycie. Pierwsze uczestniczenie w burzy, strasznie pioruniastej burzy, której się boję. I ponownie stałe powracanie do tego co już było i nie ma senSu.

LIPIEC
Przeprowadzka do Częstochowy. Intensywne szukanie ofert pracy za granicą. Znalezienie i wyjazd z dnia na dzień. Napięcie, strach i radość jednocześnie. Wyjazd i tutaj by można esej napisać. Turcy, straszne warunki, praca cały dzień, zmęczenie psychiczne i fizyczne. Wsparcie rodziny i poznanie małego członka rodziny Mikołaja. Weekendowa impreza w Tilburgu u Cioci, gay/less party w całym mieście, wesołe miasteczka, kolejka i cały świat przed oczami podczas spadana w dół! Borze, na samą myśl czuję te ogromne ciary. Śmierć Matusza, dobrego kolegi ze studiów (to nie powinno mieć miejsca).

SIERPIEŃ
Zmiana pracy z ciężkiej na jeszcze cięższą. wykończenie do granic możliwości, które spowodowały sprowadzenie doby do trybu praca/sen/praca. Kłótnie  i fochy z najbliższą, wydawałoby się, osobą tam. Ciągłe miłe słowa otuchy ze strony Mariusza. Codzienny strach, nienawiść do pomidorów koktailowych i tęsknota za domem. +krętactwa szefa i przymus brania w nich udziału.

WRZESIEŃ
R A D O Ś Ć ! Powrót do domu, szybki wyskok do Łodzi i Raka, zakończenie sesji i odpoczynek. Wydawanie pieniędzy i znacząca impreza w Sosnowcu, niechciana zabawa w Klubie Pomarańcza, bliskie kontakty i najlepsza noc z porankiem z S. Przeprowadzka do Łodzi. Poznanie Mariusza.

PAŹDZIERNIK
Nowy rok akademicki, te wame twarze, nowe grupy. Tęsknota.głupota. Wyprawa ze ZGrabną do Pragi. Mroźnej Pragi. Kolejne kroki w nieznane razem.

LISTOPAD
Jednym słowem: rozczarowanie.

GRUDZIEŃ
Niespodzianki, miłe towarzystwo, kawałek zimy, zapalenie oskrzeli i angina, święta, masa jedzenia i ten NOWY 2013!

Ogromne skróty myślowe i wydobycie takich znaczących zdarzeń, na pewno wiele pominęłam, na pewno wiele chciałabym zapomnieć jak i pamiętać bardziej. Wiele ciekawych miejsc zobaczyłam i w ciekawych warsztatach uczestniczyłam. Niestety każdego dnia towarzyszy mi ten dziwny niepokój i zmartwienie co będzie jutro. Raz mniej raz więcej daje się we znaki, ale jednak.

Poznałam wiele wspaniałych ludzi tak samo jak wiele znajomości, niestety, zakończyłam. Ale jak to mawiają, równowaga w przyrodzie musi być. Na pewno nic nie dzieje się bez przyczyny i ma swoje miejsce.

W tym Nowym nadchodzącym chciałabym wziąć się za siebie, mieć więcej samodyscypliny, realizować swoje pasje i założenia na najbliższe tygodnie i miesiące, nie oglądać się na innych, obronić magisterkę, znaleźć pracę, żyć szczęśliwie.

Wszystkim również życzę samych najlepszości w 2013, dążenia do tego co najważniejsze, by spełniać marzenia i nie zapomnieć o postanowieniach noworocznych już w drugim tygodniu 2013 roku ;)

NOWY ROK WITAM W KRAKOWIE, a Ty? :)

29 grudnia 2012

Jesienna zima z Sylwią

Zimowa sesja okazała się bardziej jesienną w efekcie. Sylwia dzielnie znosiła moje marudzenie i ogromny mróz, którego w sumie na zdjęciach nie widać. 1/3 efektów, które podzieliłyśmy na etapy, bo i tak w sumie można je zaszufladkować. Kolejne odsłony na dniach, a teraz pierwsza część (:
 Sylvia Fashion








+na dobranoc i dzień dobry:


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...